2021-12-22
2022-06-10
Dariusz Kosiński

Nocą w Brzezince

Gdy w latach siedemdziesiątych Jerzy Grotowski zadeklarował, a następnie z radykalnie przekomponowanym zespołem zrealizował „wyjście z teatru”, kierunek, w którym ruszył, był mniej więcej jasny – ku przebudowie międzyludzkiego poprzez odnowienie relacji z „naturą”. Przeniesienie większości prac, w tym ich najbardziej eksperymentalnej części, do „leśnej bazy” w Brzezince i organizowanie tam oraz w podobnych miejscach na świecie Świąt, „staży” i Special Projects odczytywano jako kolejny etap powracającej w kulturze Zachodu chęci „powrotu do natury”. Grotowski wielokrotnie wyjaśniał, że jego cel jest inny. Proponowane przez niego poszukiwania „odpowiednika myślenia ekologicznego w kulturze” były o wiele bardziej złożone niż wszelkie działania zakładające, że można odzyskać utracone poczucie sensu i harmonii poprzez podjęcie prób „ucieczki od cywilizacji” i życia w „zgodzie z przyrodą”. Niemniej jednak także i dla jego prac kluczowe wydaje się założenie, że istnieje coś takiego jak „natura” i że jej odkrycie i doświadczenie stanowi drogę do ocalenia.

Jak pisałem kilka lat temu w eseju zamieszczonym w tomie pod znaczącym tytułem Post-Apocalypsis:

[Grotowski] od wczesnej młodości zafascynowany możliwością rozwiązania dylematów współczesnego człowieka, wręcz jego „świeckiego zbawienia”, poprzez doświadczenie siebie jako części Kosmosu, który „nie podlega śmierci”, szukał takich narzędzi performatywnych i takich sposobów działania, które w sposób syntetyczny i całościowy ujmowałyby i pozwalały doświadczyć wiecznej zmienności i harmonii przeciwieństw tworzących ów Kosmos. Była to może najdalej posunięta próba realizacji romantycznego marzenia o odnalezieniu w naturze (także w naturze ludzkiej) niekwestionowanego ziarna sensu i pewności. Grotowski […] nie łudził się, że to „ziarno” może być łatwo dostępne i że bez trudu i wysiłku da się je ująć w przekazywalne formy. Przez wiele lat konsekwentnie pracował w dialektycznym napięciu pomiędzy naturą a kulturą, uciekając od upraszczającego przeciwieństwa między nimi. Z uporem maniaka powtarzał, że warunkiem „organiczności” (a więc działania najgłębiej zgodnego z naturą) jest dyscyplina form1.

Powyższe rozpoznanie oparte jest na założeniu, że dla Grotowskiego „organiczność” zasadzała się na odnalezieniu i doświadczeniu tego, co zwykliśmy nazywać „naturalnym”, zaś „natura” była dla niego – zgodnie z duchem polszczyzny – bliska temu, co stanowi „istotę”, bo nie podlega zmianie, choć może być chwilowo zawieszane czy przesłaniane przez wytwarzane sztucznie formy. Stworzenie warunków do „rozbrojenia” (co było jednym z podstawowych założeń parateatru) miałoby pozwolić na dojście owej „naturalnej istoty” nie tylko do głosu, ale i do ciała, a więc do wprowadzenia jej w doświadczenie będące kulminacją Święta. Ono z kolei miałoby doprowadzić do takiego przeformułowania sposobu istnienia w nieunikalnie nienaturalnej „codzienności”, które negowałoby uznawanie jej za „prawdziwą” i „podstawową” rzeczywistość ludzką. W dłuższej perspektywie uznanie „twardej” codzienności za międzyludzko produkowaną fikcję miałoby z kolei doprowadzić do jej stopniowego ograniczania do poziomu „technicznego” narzędzia załatwiania spraw, wyzwalając życie z poddania konwencjom i procedurom niesłużącym mu, a wręcz grożącym zagładą, bo wytwarzającym takie wysoko złożone technologiczne, organizacyjne i kulturowe performanse jak obóz koncentracyjny – Akropolis cywilizacji białego człowieka.

Pięćdziesiąt lat później ten rekonstruowany w wielkim skrócie i przybliżeniu program wydaje się w wielu punktach anachroniczny. Przede wszystkim samo pojęcie „natury” zostało mocno skomplikowane, jeśli nie wręcz zanegowane jako konstrukt umacniający i podtrzymujący oddzielenie i wywyższenie człowieka „czyniącego sobie Ziemię poddaną”. Nie ulega też wątpliwości, że dla wielu współczesnych przedstawicieli myśli ekokrytycznej i posthumanistycznej nie do przyjęcia jest antropocentryzm mocno obecny w wypowiedziach i praktyce Grotowskiego. Wydawało nam się jednak, że spotkanie (jeśli nie wręcz – zderzenie) jego propozycji i poszukiwań sprzed pięćdziesięciu lat ze współcześnie rozwijanymi koncepcjami wyrastającymi z radykalnej krytyki „antropocenu” i dążącymi do przewartościowania relacji między ludzkim i nie-ludzkim2 może przynieść ważne inspiracje i odkrycia nie tyle i nie tylko dla badań nad Grotowskim. Gdy ogłaszaliśmy hasłowy temat tego numeru – Parateatr natury – natura parateatru, mieliśmy wprawdzie nadzieję, że pojawią się nowe interpretacje działań i wypowiedzi twórców z kręgu Laboratorium, ale nawet ją w zaproszeniu do nadsyłania tekstów uzasadnialiśmy przekonaniem, „że w praktykach i ideach «parateatru» znaleźć można ważne inspiracje dla współczesnych odpowiedzi na największe wyzwanie, przed jakim stajemy”.

Numer Wobec nie-ludzkiego, który powstał jako odpowiedź na nasze zaproszenie, może na pierwszy rzut oka sprawiać wrażenie niespełniającego tej nadziei. Prawdą jest, że większość zamieszczonych w nim tekstów nie odnosi się bezpośrednio do poszukiwań i myśli Jerzego Grotowskiego. Poza wypowiedziami Wacława Sobaszka, Reny Mireckiej i Marca Balbiego Dipalmy – artystów rozwijających na własne sposoby praktyki wyrastające bezpośrednio z poszukiwań parateatralnych, do Grotowskiego odnoszą się wprost jedynie Daniel Roland Sobota, konsekwentnie rozwijający swój pionierski projekt dotyczący filozofii lidera Teatru Laboratorium, Magdalena Hasiuk pisząca o pracy Teatru Węgajty i poezji Andrzeja Sulimy-Suryna oraz Elizabeth Gunawan, poddająca refleksji swoje doświadczenia praktyczne – performerki i mieszkanki Ziemi zatroskanej czynnie o jej przetrwanie. Większość pozostałych tekstów poddaje analizie i interpretacji różnorodne działania, procesy i dzieła lokujące się w polu napięć między ludzkim i nie-ludzkim. Szczególnie wyrazista jest tu grupa esejów powstałych w kręgu Katedry Performatyki Uniwersytetu Jagiellońskiego, rozwijającej konsekwentnie oryginalną wersję badań nad performatywnością. Już sama odmienność podstawowej perspektywy, narzędziowni i języka, jakim operują młode osoby współtworzące to środowisko, wprowadza ożywczą, inspirującą zmianę, będącą częścią doświadczenia współczesnych debat i bojów ekologicznych. Katastrofa klimatyczna dotyka i dotyczy wszak młodych i najmłodszych, dla których Jerzy Grotowski, parateatr i Święto to odległa i mało znana historia. A przecież gdy dwudziestokilkuletnie autorki inspirowane myślą Rosi Braidotti piszą o zoe, wcale nie zaskakuje mnie pojawiający się pod powiekami obraz nocnego lasu w Brzezince, który sam widziałem wiele lat po tym, gdy patrzyli nań wychodzący z Matecznika uczestnicy Special Project.

Grotowski w latach siedemdziesiątych wielokrotnie mówił, że znajdując się w takiej sytuacji, mamy tendencję do widzenia swoich fantazji i pojęć, a nie tego, wobec czego jesteśmy. Mówimy: „patrzę na drzewo”, i uznajemy, że wiemy, co robimy. Być może punktem wspólnym łączącym wszystkie osoby, które na scenę tego numeru wkraczają, jest odrzucenie tej pewności. „Patrzę na las” i nie wiem, co to znaczy, że najgłębszym doświadczeniem tej sytuacji jest: że „las (?) patrzy (?) na (?) mnie (?)”.

Jeśli pytajniki mogą być punktami wspólnymi, to może da się usprawiedliwić takie czytanie niniejszego numeru „Performera”, które widzi w nim scenę performansu przekraczającego granice ludzkiego czasu i pokoleń – performansu zrodzonego z doświadczenia znalezienia się naprzeciwko nie-ludzkiego.

 


Zespół redakcyjny

  • Monika Blige, Dariusz Kosiński, Katarzyna Lemańska, Karolina Sołtys (korekta), Wanda Świątkowska, Katarzyna Woźniak

Projekt okładki

  • Barbara Kaczmarek

Współpraca

  • Łucja Iwanczewska (Katedra Performatyki Uniwersytetu Jagiellońskiego), Żaklina Pękala, Karolina Wiśniewska (stażystki Instytutu Grotowskiego)
  • 1. Dariusz Kosiński: Czarowna natura, [w:] Post-Apocalypsis, pod redakcją Agnieszki Kubaś, Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego, Warszawa 2016, s. 69–83.
  • 2. Pisownię z dywizem terminów „nie-ludzkie” i „nie-ludzie” autorzy stosują za książką: Rosi Braidotti: Po człowieku, przełożyła Joanna Bednarek, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2014.