Na co zmarła Lidia Zamkow?
Gdy wpisuję w Google nazwisko reżyserki, jedno z pierwszych pytań podsuwanych przez wyszukiwarkę brzmi: „Na co zmarła Lidia Zamkow?”. Automatycznie wygenerowana odpowiedź jest równie absurdalna, co wymowna: „Lidia Zamkow umarła na poły zapomniana”.
Odpowiedź brzmi jak diagnoza współczesnej pamięci o jednej z najważniejszych polskich reżyserek XX wieku. Bo o ile jej nazwisko pojawia się w debacie, o tyle sam teatr, który tworzyła – bezkompromisowy, nasycony intelektualnym niepokojem, wizualnie odważny – stopniowo znika z pola widzenia. Spektakle, które kiedyś elektryzowały publiczność, dziś są rzadko przypominane. Jej biografia – niepełna, niejednoznaczna, celowo przez nią samą zaciemniana – nie doczekała się dotąd kompleksowego opracowania.
Pamięć o Lidii Zamkow bywa dziś nieostra, rozproszona i trudna do uchwycenia. Czy to przez to, że po śmierci męża, aktora Leszka Herdegena, Zamkow wycofała się z życia zawodowego? Przestała reżyserować, rzadko się wypowiadała, zniknęła z oficjalnego obiegu. Czy może powodem owych braków w pamięci jest fakt, że reżyserka wymyka się łatwym klasyfikacjom? Silna, zdecydowana, robiąca karierę w zdominowanym przez mężczyzn środowisku, mogłaby dziś stać się symbolem emancypacji. Ale sama konsekwentnie używała męskiej formy „reżyser”, działała w ramach obowiązujących hierarchii i niechętnie wpisywała się w narracje feministyczne. W rezultacie trudno ją „wziąć na sztandary” – równie trudno całkowicie zignorować.
Na właśnie tej niejednoznaczności – obecnej zarówno w biografii, jak i twórczości Lidii Zamkow – oparty został spektakl Weroniki Szczawińskiej RE//MIX Lidia Zamkow / 2 albo 3 rzeczy, które o niej wiem. Przedstawienie powstało w 2012 roku, w momencie, gdy na polskiej scenie teatralnej coraz wyraźniej zaznaczała swoją obecność silna generacja reżyserek. Paradoksalnie jednak, mimo rosnącej liczby kobiet pracujących w tym zawodzie, reżyserka wciąż bywała traktowana jako zjawisko nowe, nieoswojone, wymagające szczególnego uzasadnienia i opisu. W naturalny sposób pojawiła się więc potrzeba odnalezienia „matek założycielek” – postaci, które mogłyby pełnić rolę matronek, tworząc historyczną ciągłość i zakorzeniając kobiecą reżyserię w przeszłości.
Spektakl Szczawińskiej można odczytać jako właśnie taki gest sprawdzający: próbę przyjrzenia się Zamkow z pytaniem, czy rzeczywiście da się ją wpisać w tę opowieść o kobiecej genealogii teatru. Siłą napędową przedstawienia są jednak braki: niedopowiedzenia, luki biograficzne, sprzeczności w dokumentach i świadectwach.
I to właśnie od krytycznej analizy spektaklu Weroniki Szczawińskiej Ewa Łubieniewska rozpoczyna swoją książkę Teatr niepokornej myśli i wyobraźni. Jestem Zamkow, opublikowaną przez ważne miejsce pracy artystki, czyli Narodowy Stary Teatr im. Heleny Modrzejewskiej. Jednak – w przeciwieństwie do spektaklu – książka to próba uzupełnienia braków, znalezienia odpowiedzi na pytania, a przede wszystkim – dogłębnego zrozumienia artystycznego języka reżyserki i miejsca, jakie zajmowała w pejzażu polskiego teatru XX wieku.
Choć krakowska publikacja bywa określana mianem biografii Lidii Zamkow, to słowo nie oddaje charakteru książki. W rzeczywistości nie mamy do czynienia z klasyczną biografią – autorka świadomie rezygnuje z eksplorowania prywatnych wątków życia reżyserki, nie stawia pytań o jej codzienność, relacje czy wybory osobiste. Zamiast tego proponuje precyzyjnie skonstruowaną monografię twórczości, w której życie osobiste funkcjonuje jedynie jako kontekst – obecny, ale nieeksponowany. Łubieniewska stawia na dogłębne zanurzenie się w teatralną materię.
W efekcie otrzymujemy publikację imponującą zarówno zakresem, jak i warsztatem badawczym: rzetelnie udokumentowaną, metodycznie konsekwentną, a jednocześnie pisaną z wyraźnym zaangażowaniem i pasją. Autorka dokonuje subiektywnego wyboru około dwudziestu spośród ponad osiemdziesięciu przedstawień, które Lidia Zamkow zrealizowała. Każdy z opisów jest wyjątkowo sugestywny – rekonstruuje nie tylko koncepcję inscenizacyjną, ale też scenografię, grę świateł, relacje przestrzenne czy sposób prowadzenia aktorów. Narrację uzupełniają cytaty z recenzji, fragmenty listów, notatki, wypowiedzi samej Zamkow. Powstaje z tego wielowarstwowy kolaż, który nie tyle opowiada o spektaklach, ile niemal przywraca je do życia.
Ważnym komponentem książki jest także refleksja nad społecznym i politycznym kontekstem działalności reżyserki. Łubieniewska sięga do realiów PRL-u, próbując uchwycić, jak spektakle Zamkow mogły być odbierane przez ówczesną publiczność. Pyta o to, jakie znaczenia mogły nieść ukryte metafory, co rezonowało z codziennym doświadczeniem widzów, jakie było tło interpretacyjne, z którym przychodzili do teatru. Ta próba rekonstrukcji ówczesnej wrażliwości społecznej i politycznej – tego, co było wypowiadane, przemilczane lub odczytywane mimochodem – należy do najciekawszych fragmentów książki.
Szczególną wartość publikacji stanowi także analiza różnic w recepcji spektakli. Autorka przygląda się recenzjom z różnych mediów, pokazując, jak bardzo ocena jednego przedstawienia zależała od pozycji politycznej, ideologicznej i estetycznej recenzenta. Dla mnie jako krytyczki teatralnej niezwykle inspirujące są te partie, w których Łubieniewska zestawia opisy tej samej sceny czy inscenizacji z różnych tekstów – ukazując, jak te relacje się rozchodzą, jak odmienne bywają interpretacje, a nawet jak te same argumenty służą raz do obrony, a raz do krytyki spektaklu, zależnie od punktu widzenia osoby piszącej.
W tej wielogłosowości autorka nie pozostaje neutralna – wyraźnie daje do zrozumienia, że jej sympatia leży po stronie tych, którzy teatr Zamkow doceniali i chwalili. Nie ukrywa osobistego stosunku do reżyserki, co jednak nie osłabia rzetelności analizy, a raczej nadaje jej ludzki, zaangażowany ton.
Choć przyjęta przez Ewę Łubieniewską strategia badawcza jest spójna i konsekwentna, a skupienie się na twórczości reżyserskiej Lidii Zamkow – zrozumiałe i przynoszące ciekawe efekty analityczne – nie sposób nie odczuć jednak pewnego niedosytu. Postać Lidii Zamkow okazuje się bowiem tak intrygująca, tak wielowymiarowa, że wywołuje apetyt na więcej. Nawet ograniczając się jedynie do jej spektakli, opisywanych przez autorkę, w czytelniku rodzą się pytania bez odpowiedzi.
Zastanawiam się, jak Zamkow funkcjonowała jako aktorka – nie tylko w kontekście poszczególnych spektakli, lecz także w szerszej perspektywie. Brakuje mi syntetycznego ujęcia jej scenicznej obecności oraz refleksji nad tym, co łączyło momenty, w których decydowała się sama wejść na scenę. Brakuje także opisu charakteru jej aktorstwa – nie tylko w odniesieniu do konkretnych ról, ale jako osobnego zjawiska. Brakuje mi także pogłębionej refleksji nad źródłami teatralnych inspiracji reżyserki. Owszem, wspomniani zostają Brecht i Schiller – i to trafne tropy – ale aż prosi się o ich szersze rozwinięcie. Jak Zamkow czytała Brechta? Jak adaptowała jego metodę do warunków polskiego teatru lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych? Jakie inne nurty, estetyki, języki teatru ją kształtowały? Autorka odpowiada wprawdzie na te pytania, ale w sposób pozostawiający niedosyt. Ewa Łubieniewska w ciekawy sposób przywołuje listy Zamkow pisane do aktorów – traktuje je jako narzędzie dopełniające portrety sceniczne – jednak nie analizuje ich potencjalnego znaczenia jako elementu warsztatu reżyserskiego. Pod wpływem lektury pojawiają się we mnie kolejne pytania bez odpowiedzi: czym właściwie były te listy? Przedłużeniem prób? Formą psychologicznego modelowania postaci? Świadectwem szczególnej relacji reżyserki z zespołem? Jaką pełniły funkcję w jej metodzie pracy?
W gruncie rzeczy materiał zebrany przez Ewę Łubieniewską aż prosi się o dalsze eksploracje. To nie zarzut wobec autorki – przeciwnie, to świadectwo tego, jak bogatym i ciągle nie do końca rozpoznanym polem badawczym pozostaje historia życia i twórczości Lidii Zamkow. Można by wyobrazić sobie osobną książkę poświęconą wyłącznie jej metodzie pracy reżyserskiej. Mimo że, jak zaznacza Łubieniewska, pod koniec życia Zamkow spaliła swoje notatki, istnieją przecież inne źródła: wypowiedzi aktorów, z którymi współpracowała, egzemplarze reżyserskie, marginalia, zapisy prób. Wciąż czekają na opracowanie.
Drugim, równie silnym niedosytem pozostaje dla mnie sama biografia reżyserki, tu zaledwie delikatnie naszkicowana. Mam głębokie przekonanie, że źródła biograficzne istnieją i mogłyby posłużyć do stworzenia pełniejszego portretu Zamkow – kobiety, artystki, uczestniczki i obserwatorki burzliwej historii powojennego teatru w Polsce. Chciałabym przeczytać taką książkę. Bo biografia Lidii Zamkow – nawet jeśli tylko zarysowana w tej publikacji – obiecuje niezwykle bogaty, dramatyczny i inspirujący materiał.
Zamkow umarła „na poły zapomniana” – i choć książka Ewy Łubieniewskiej skutecznie ugruntowuje jej miejsce w historii polskiego teatru, pozostawia też poczucie, że to dopiero początek. Sama Lidia Zamkow pozostaje wciąż nie do końca uchwytna, niejednoznaczna. Warto jej się dalej przyglądać, zmieniając optykę patrzenia i stawiane jej pytania.
Recenzja książki Ewy Łubieniewskiej: Teatr niepokornej myśli i wyobraźni. Jestem Zamkow, Narodowy Stary Teatr im. Heleny Modrzejewskiej, Kraków 2024
- STRONA GŁÓWNA
- PERFORMER
- PERFORMER 1/2011
- PERFORMER 2/2011
- PERFORMER 3/2011
- PERFORMER 4/2012
- PERFORMER 5/2012
- PERFORMER 6/2013
- PERFORMER 7/2013
- PERFORMER 8/2014
- PERFORMER 9/2014
- PERFORMER 10/2015
- PERFORMER 11–12/2016
- PERFORMER 13/2017
- PERFORMER 14/2017
- PERFORMER 15/2018
- PERFORMER 16/2018
- PERFORMER 17/2019
- PERFORMER 18/2019
- PERFORMER 19/2020
- PERFORMER 20/2020
- PERFORMER 21/2021
- PERFORMER 22/2021
- PERFORMER 23/2022
- PERFORMER 24/2022
- PERFORMER 25/2023
- PERFORMER 26/2023
- PERFORMER 27/2024
- PERFORMER 28/2024
- PERFORMER 29/2025
- ENCYKLOPEDIA
- MEDIATEKA
- NARZĘDZIOWNIA

ISSN 2544-0896
Numery
- PERFORMER 1/2011
- PERFORMER 2/2011
- PERFORMER 3/2011
- PERFORMER 4/2012
- PERFORMER 5/2012
- PERFORMER 6/2013
- PERFORMER 7/2013
- PERFORMER 8/2014
- PERFORMER 9/2014
- PERFORMER 10/2015
- PERFORMER 11–12/2016
- PERFORMER 13/2017
- PERFORMER 14/2017
- PERFORMER 15/2018
- PERFORMER 16/2018
- PERFORMER 17/2019
- PERFORMER 18/2019
- PERFORMER 19/2020
- PERFORMER 20/2020
- PERFORMER 21/2021
- PERFORMER 22/2021
- PERFORMER 23/2022
- PERFORMER 24/2022
- PERFORMER 25/2023
- PERFORMER 26/2023
- PERFORMER 27/2024
- PERFORMER 28/2024
- PERFORMER 29/2025
- Dariusz Kosiński Gasnący złota blask
OPOWIEŚCI ŹRÓDEŁ
- Roberto Bacci Malarz
- Jairo Cuesta, Inka Dowlasz, François Kahn, Tomasz Rodowicz Zbynio
- Inka Dowlasz, Karina Janik Doświadczenie granicy
PRZEWALCZYĆ MYŚLĄ
- Tadeusz Nyczek Od kulisy do kulisy
- Paweł Sztarbowski Przeciwko kliszom
- Ewa Łubieniewska Teatr „złotej epoki” w rozbłyskach pamięci
- Krystyna Latawiec „Biesy” Andrzeja Wajdy w Teatrze Starym Anno Domini 1980
REAKCJE
- Jakub Papuczys Swinarskiego biografia niedokończona
- Katarzyna Niedurny Na co zmarła Lidia Zamkow?
- Agata Skrzypek Oczarować albo pokonać
- Dariusz Kosiński Grzegorzewski i to wszystko, co po nim zostało
- Daniel R. Sobota Grotowski podług wartości
- Zofia Kowalska „Teatrolog? No, niech będzie”