2023-07-09
2023-07-10
Dariusz Kosiński

„Grotowski ’56” (z przystawkami)

O książce Agnieszki Wójtowicz zatytułowanej obiecująco Grotowski polityczny mówiło się od dawna. Zapowiadana wielokrotnie (między innymi przez kolejne publikacje fragmentów w czasopismach i wykłady Autorki w Instytucie im. Jerzego Grotowskiego we Wrocławiu), kazała na siebie długo czekać. Ale – jak zwykło się mówić w rodzinie mojej żony – „za długie czekanie dobre śniadanie”. Grotowski polityczny obiecuje wprawdzie swoim tytułem zbyt wiele (o czym dalej), ale jest to książka z pewnością ważna, cenna i ciekawa dla każdego, kto interesuje się nie tylko biografią reżysera, ale też i dramatycznymi losami pokolenia, do którego należał, a które w dzieciństwie przeżyło wojnę, w młodości stalinizm, a w wieku średnim napotkało ostatnią w zachodnim świecie próbę totalnej rewolucji, czyli kontrkulturę. Grotowski był nie tylko członkiem tego pokolenia, ale też osobą, która jego historyczny los potraktowała nie jako fatum, ale jako wyzwanie, skutecznie podejmując próbę kształtowania własnego życia w nie założonych, lecz narzuconych okolicznościach w taki sposób, by mimo przeszkód możliwe było udzielenie jak najpełniejszej odpowiedzi na własną „pokusę główną”. Jeśli nawet zawiłości indywidualnej biografii lidera Teatru Laboratorium interesują dziś serio jedynie niewielką grupę ludzi, to naprawdę warto właśnie dziś przemyśleć postawę i strategie jego i innych osób, które zdołały zachować poczucie własnej sprawczości i ukształtowały swój los w warunkach o wiele bardziej niesprzyjających niż te, które obecnie sprawiają, że tak wielu żyje w przekonaniu, że nic zrobić nie można.

Waga książki Agnieszki Wójtowicz polega przede wszystkim na tym, że przynosi ważne źródła dla przyszłej monografii „Grotowskiego politycznego”, dając inspirujące podstawy do rozważań nad powodami, dla których podejmował on kluczowe dla swojego życia decyzje. Tak się złożyło, że w tym samym czasie czytałem przygotowywaną do druku pracę, której zasadniczym tematem jest wcześniejsza o kilkanaście lat decyzja innego młodego artysty, równie fundamentalna dla jego życia. Zbieg okoliczności sprawił, że nagle obok siebie pojawili się w polu mojej refleksji Grotowski porzucający w roku 1957 politykę dla teatru i Karol Wojtyła porzucający piętnaście lat wcześniej teatr dla Kościoła. Pozornie dalekie od siebie obie decyzje ukazały mi się w jakiejś bliskości, przywołując jednocześnie trzeci ważny moment – porzucenie teatru przez Grotowskiego w roku 1969. Nie wiem jeszcze do końca, co to spotkanie biograficznych zwrotów oznacza, ale jestem pewien, że jego przemyślenie może mieć znaczenie nie historyczne, ale rzeczywiste – stanowić impuls do myślenia o własnym życiu dla ludzi, którzy takie węzłowe decyzje mają wciąż przed sobą (a dotyczy to wbrew pozorom nie tylko młodych).

Agnieszka Wójtowicz świadomie nie podejmuje tego typu refleksji, ale trzyma się granic narracji historycznej. Wielokrotnie powtarza, że chce pozostać blisko materiałów źródłowych, nie buduje na ich podstawie jakichś konstrukcji myślowych, nie wyprowadza z nich daleko idących interpretacji (to nie do końca prawda, ale o tym też za moment). Na dobre i na złe – mam zupełnie inne podejście do historii, ale oczywiście znam i szanuję tych wszystkich, którzy trzymają się ściśle materiału źródłowego, zwłaszcza jeśli potrafią – jak Autorka Grotowskiego politycznego – dokonać istotnych odkryć i na ich podstawie przedstawić przekonującą rekonstrukcję historycznych wypadków. To rzecz jasna podstawa wszelkiej dalszej pracy myślowej i interpretacyjnej. I choć sam uważam pozostawanie na poziomie teatrograficznej prezentacji za niewystarczające i wolałbym o wiele bardziej rozbudowane, śmielsze komentarze autorskie, to oczywiście jestem wdzięczny Agnieszce Wójtowicz za jej odkrycia i za to, że zechciała je w najnowszej książce udostępnić.

Odkrycia te dotyczą przede wszystkim znanego dotąd tylko częściowo i pobieżnie tego momentu w biografii młodego Grotowskiego, kiedy stanął on przed realną możliwością obrania drogi zupełnie innej niż teatralna i artystyczna, kiedy – jak sam mówił po latach – stał się „świątkiem politycznym”. Powróciwszy z Moskwy w roku 1956, zaangażował się w antystalinowski ruch młodzieżowy, stając się wkrótce jego ważną postacią, a nawet – przywódcą jego radykalnego skrzydła. Znalazł się w składzie zorganizowanego 18 października w Krakowie Studenckiego Komitetu Rewolucyjnego, a w listopadzie współzakładał i był współtwórcą programu Rewolucyjnego Związku Młodzieży – organizacji lewicowej, głoszącej hasła powrotu do przedstalinowskich źródeł rewolucji socjalistycznej i jednoczesnej demokratyzacji życia politycznego. Ten ruch został wkrótce stłumiony przez PZPR. Jej ówczesny przywódca, Władysław Gomułka, już 13 grudnia na spotkaniu, w którym brał też udział Grotowski, oznajmił buntownikom, że nie ma zgody na powstanie RZM. Wprawdzie, jak relacjonuje Wójtowicz na s. 46, „towarzysz Wiesław” miał powiedzieć Grotowskiemu, by zajął się teatrem, a nie polityką, ale jeszcze w styczniu 1957 młody reżyser został wybrany do Sekretariatu Tymczasowego Komitetu Centralnego Związku Młodzieży Socjalistycznej, tworzonego przez władze i pozostającego pod ich kontrolą. Wraz ze swoimi współtowarzyszami najwyraźniej podjął próbę rozbicia czy też zreformowania systemu od środka (powracające, a – jak się wielokrotnie okazywało – naiwne marzenie kolejnych buntowników). W tym celu założyli w Krakowie Polityczny Ośrodek Lewicy Akademickiej ZMS – swoistą strukturę wewnętrzną o charakterze autonomicznej organizacji, powołaną do życia 24 marca 1957. Życie to nie było długie. Już 16 maja sekretariat Komitetu Wojewódzkiego ZMS w Krakowie zakazał działalności POLA, zaś jesienią odbył się proces weryfikacji tworzących Ośrodek członków partii, któremu poddany też został Grotowski. W marcu 1958 roku reżyser został zawieszony w prawach członka PZPR, a jego sprawę skierowano do Komisji Kontroli Partyjnej. Zarzucano mu „rewizjonizm”, co w ówczesnym języku było oskarżeniem poważnym. W dniu 9 maja odpowiednia Komisja o bardzo ciekawym składzie (między innymi pisarz i redaktor „Życia Literackiego” Władysław Machejek, oraz wybitny malarz, członek Grupy Krakowskiej Jonasz Stern), udzieliła Grotowskiemu kary upomnienia (najniższej), którą 21 maja podwyższono do nagany.

Całą tę historię Agnieszka Wójtowicz opowiada za pomocą odnalezionych przez siebie materiałów i zgromadzonych relacji świadków, udostępniając liczne, nieznane dotąd dokumenty, w tym także dokumenty programowe POLA autorstwa Grotowskiego, pisane przez niego wewnętrzne notatki czy (budzące bardzo mieszane uczucia) oświadczenie złożone w trakcie procesu weryfikacyjnego. Dokumenty pochodzące z archiwów, między innymi Instytutu Pamięci Narodowej, publikowane ze względu na swoją wagę w całości, to z pewnością ważna zdobycz badawcza i – obok klarownego przedstawienia historycznych i biograficznych wypadków okresu 1956–1958 – jeden z najcenniejszych elementów książki1.

Z tego względu powinna się ona jednak nazywać tak, jak jej pierwszy rozdział: Grotowski’56 i zawierać obok niego rozmowy dotyczące tego właśnie popaździernikowego okresu, publikowane w części drugiej. W ten sposób powstałby spójny tom poważnego kalibru. Agnieszka Wójtowicz dodała jednak do najważniejszej partii w większości już publikowane artykuły ukazujące wybrane fragmenty i aspekty działalności Grotowskiego w Opolu i – już bardzo częściowo i pobieżnie – we Wrocławiu. Co zaskakujące, sama w ten sposób przeczy swoim własnym mocnym sformułowaniom ze Wstępu (powtórzonym też na skrzydełku okładki), gdzie pisze, że „książka ta ma spełnić jedno zadanie: na podstawie źródeł opisać polityczną aktywność Jerzego Grotowskiego w Październiku’56 i jej konsekwencje” (s. 13). Otóż owych konsekwencji Autorka już nie opisuje tak precyzyjnie jak wcześniejszej działalności, a czytając dalsze partie książki, nie sposób nie czuć rozczarowania, że praca zatytułowana Grotowski polityczny nie przynosi odpowiedzi na zasadnicze w tym kontekście pytania o poglądy polityczne reżysera (materiałów na ten temat, w tym wypowiedzi samego Grotowskiego i świadków jego pracy jest wiele), o polityczność jego teatru (zdziwienie budzi całkowite pominięcie tak jawnie politycznego przedstawienia jak Misterium buffo), a przede wszystkim o stosunek Teatru Laboratorium i jego lidera do władz państwowo-partyjnych po roku 1965. Szczerze mówiąc, czekając w napięciu i nadziei na publikację Grotowskiego politycznego, liczyłem na materiały i odpowiedzi na pytanie o źródła przychylności władz PRL wobec Grotowskiego po roku 1965 (a już szczególnie po 1968) oraz o stopień świadomego wejścia reżysera w pakt, czy – jak powiedziałoby się dziś – w deal, z „przewodnią siłą narodu”. To moim zdaniem kwestia zasadnicza dla zrozumienia postawy Grotowskiego w relacji do historycznej polityki „Polski Ludowej” oraz środowisk opozycyjnych wobec niej. Agnieszka Wójtowicz w partiach książki dotyczących okresu po roku 1958 spraw tych jedynie dotyka, prezentując czasem materiały bardzo ciekawe (jak najwyraźniej „dorzucone” w ostatniej chwili i z tego względu zapewne słabo skomentowane dokumenty Podstawowej Organizacji Partyjnej przy Teatrze Laboratorium 13 Rzędów, s. 345–370), czasem już znane i raczej rozczarowujące (rozdział trzeci o teatrze Grotowskiego w aktach SB), czasem niedostatecznie zaprezentowane i przenalizowane (o Estradach Publicystycznych można z pewnością napisać o wiele więcej, bardziej szczegółowo i to zarówno z perspektywy teatrologicznej, jak i politycznej – materiałów jest całkiem sporo).

Wśród tych przystawek do dania głównego najciekawszy, ale też według mnie mocno problematyczny, jest podrozdział Hamlet i mijalowcy (s. 157–175). Autorka stawia w nim tezę, że przedstawienie Studium o Hamlecie było niezwykle ważnym, świadomie przygotowanym politycznym wystąpieniem Grotowskiego, atakującego antysemityzm władzy, do czego zainspirowała go lektura nielegalnej broszury wydanej przez autorytarną i antysemicką frakcję partyjną, której patronował przedstawiciel partyjnego „betonu” Kazimierz Mijal. Wójtowicz przedstawia dowody, że Grotowski znał jednego z jej przywódców, Józefa Śniecińskiego, od którego otrzymał nawet nielegalną broszurę i ze znajomości z którym musiał się tłumaczyć przed SB (s. 162–171). Na tej podstawie tworzy narrację o walczącym z władzami i prześladowanym przez nie reżyserze, który został ostatecznie wyrzucony z Opola z powodów politycznych. Jednocześnie polemizuje z Grzegorzem Niziołkiem i Wandą Świątkowską, negującymi, według niej, polityczną wymowę Studium o Hamlecie (s. 164–165). To nieporozumienie – i Niziołek, i Świątkowska analizowali bardzo szczegółowo i głęboko proces powstania i społecznego (nie)zaistnienia tego przedstawienia, do czego materiałem (zwłaszcza dla drugiej badaczki) były jego zachowane scenariusze. Wystarczy do nich zajrzeć, by się przekonać, że intencje wyjściowe i wyjściowy kształt Studium… nie miał nic wspólnego z atakiem na antysemityzm. Wypadałoby też w kontekście budowanego w książce obrazu Grotowskiego antykomunistycznego przypomnieć, że to sam reżyser konsekwentnie ukrywał i wymazywał przez wiele lat wagę i znaczenie Studium… (tę pierwszą przywróciła mu Agnieszka Wójtowicz, ale to drugie odczytali właśnie Niziołek i Świątkowska).

Tu dotykamy jednego z najciekawszych i zarazem najbardziej problematycznych dla mnie aspektów Grotowskiego politycznego. Jeśli szukać w tej książce jakiejś głównej tezy interpretacyjnej, to można by ją sformułować tak: Grotowski zaangażowany w popaździernikową rewolucję 1956 roku, został zmuszony do wycofania się z niej, ale także później nie wyrzekł się działalności antypartyjnej, był w związku z tym inwigilowany i atakowany, a jego teatr należy wpisać w dzieje walki polskiej kultury z narzuconym systemem władzy komunistycznej. Lekcja lat 1956–1957 polegała na tym, że zderzywszy się z komunistycznym betonem, zrozumiał, że nie ma szans w bezpośredniej walce z nim, więc zaczął tworzyć teatr, który miał być tej walki ukrytą przestrzenią i tajnym narzędziem.

Są to tezy pojawiające się od dawna w środowisku badaczy bliskich Agnieszce Wójtowicz. Głosi je na przykład Rafał Węgrzyniak z uporem upominający wszystkich piszących o Księciu Niezłomnym2, że nie dość podkreślają antykomunistyczny wymiar tego spektaklu, którego bohaterem jest według niego żołnierz wyklęty torturowany przez ubeków. Z jednej strony powinienem chyba być zadowolony, że środowisko dysponujących obecnie największymi siłami i środkami prawicowych teatrologów polskich widzi w Grotowskim swojego bohatera (byłoby gorzej dla niego, gdyby – za kolegami z kręgu „Brulionu” i „Frondy” – uznali go za podejrzanego sekciarza i kolaboranta). Podziwiam też po raz kolejny przenikliwość i zręczność Grotowskiego i Ludwika Flaszena, którzy w latach dziewięćdziesiątych zdążyli jeszcze zaimplantować taką (re)interpretację jednego z najważniejszych przedstawień Teatru Laboratorium. I zasadniczo mógłbym siedzieć cicho, bo wcale nie chcę brzmieć jak jakiś dekomunizator i tropiciel nagannych kompromisów. Ale amicus Plato

Robienie z Grotowskiego szlachetnego i dzielnego bohatera walki z komunizmem jest niestety takim samym uproszczeniem złożonej rzeczywistości, jak twierdzenie, że był reżyserem-terrorystą (nie był – jego silny wpływ na zespół polegał na czymś zupełnie innym niż przemoc) i wysługiwał się rządowi w zamian za wielkie możliwości działania otrzymywane kosztem innych. By w pełni móc opisać ten niezwykły fenomen, jakim były gry podejmowane przez Grotowskiego z władzami PRL, trzeba po pierwsze mieć rozległą i rzeczywiście trudną do zdobycia wiedzę o zmiennej sieci złożonych mechanizmów polityki kulturalnej PRL, a po drugie zrozumieć, że lider Laboratorium rzeczywiście i z prawdziwą pasją grał z władzami, a gra ta nie polegała jedynie na – by użyć ulubionego po 1989 cytatu Ludwika Flaszena – „łudzeniu despoty”. Jej częścią były też decyzje o charakterze kompromisów czy wręcz legitymizacji (nie mnie oceniać, czy i jak bardzo „naganne”), a z drugiej strony również realne, finansowe i polityczne wsparcie udzielane Grotowskiemu przez „Polskę Ludową” w tym samym czasie, gdy jego koledzy z 1956 roku siedzieli w więzieniach. Jak napisał mi niedawno, słusznie, jeden z bliskich współpracowników Grotowskiego – trzeba strzec się idealizacji, bo wszelka idealizacja czyni życie uboższym.

Złożoność i wielowymiarowość rzeczywistości ujawnia się zaś szczególnie na styku życia politycznego i twórczości artystycznej. Uchwycić ją w pełni oczywiście strasznie trudno, ale trzeba próbować, zwłaszcza w czasach, gdy autorytarną władzę sprawuje nad nami polityka upraszczania różnic i sprowadzania rzeczywistości do poziomu „dwie nogi – źle, cztery nogi – dobrze”. Sztuka i nauka to wciąż jedne z tych niewielu dziedzin, gdzie możliwe jest zrozumienie najwyższej, a tylko pozornie banalnej prawdy – że w życiu bywa różnie, a ludzkie decyzje oraz procesy artystyczne nie dadzą się wyjaśnić w jakiś jeden, zwłaszcza prosty nad wyraz, sposób.

W tej perspektywie pozwolę sobie na podjęcie polemiki z dwoma przykładowymi tezami z książki Agnieszki Wójtowicz. Pierwsza dotyczy fundamentalnej dla Grotowskiego decyzji o wyjeździe z Krakowa do Opola. Badaczka twierdzi, że podstawową rolę odegrała w niej partyjna kara nagany udzielonej Grotowskiemu przez Komisję Weryfikacyjną w maju 1958 roku. Jej zdaniem to ona spowodowała, że Grotowski „nie miał szansy na pracę w Krakowie” (s. 121), z jej powodu miano go zwolnić z PWST, zaś wyjazd do Opola był rodzajem wymuszonej ucieczki (tezy te popiera w rozmowie z Wójtowicz Stefan Bratkowski, mówiący, że „Grotowski dał drapaka do Opola” – s. 303). Tym twierdzeniom i obrazowi represjonowanego artysty można przeciwstawić sporo kontrargumentów: ukarany naganą i rzekomo pozbawiony pracy Grotowski przygotował przed wyjazdem do Opola dwie i to nie byle jakie premiery w Starym Teatrze w Krakowie (w tym jedną co się zowie polityczną i popaździernikową, także w Grotowskim politycznym całkowicie pominiętą), reżyserował słuchowiska w Polskim Radiu, a nawet wyjeżdżał za granicę. Sama nagana – o czym wiem oczywiście od Wójtowicz – uległa na jego wniosek formalnemu zatarciu już 11 grudnia 1959. Rzecz jasna stopień politycznej kontroli, jakiej mógł być poddawany w Krakowie niedawny „wściekły”, z pewnością był większy niż w Opolu, ale nie sądzę, by to pozbawienie możliwości pracy było powodem wyjazdu Grotowskiego z Krakowa.

Przykład drugi to Studium o Hamlecie i powody pojawienia się w nim tematu polskiego antysemityzmu. Ulotka mijalowców oczywiście mogła odegrać w tym pewną rolę, ale nie sposób serio twierdzić, że antysemityzm istniał w Polsce tylko w kręgach partyjnego betonu i że Grotowski musiał przeczytać broszurę mijalowców, by uświadomić sobie jego istnienie. Ludowy, niemal atawistyczny antysemityzm budzi się w Polsce i dziś (choć na szczęście o wiele rzadziej), a w latach sześćdziesiątych (co potwierdził rok 1968) był naprawdę rozpowszechniony. Wiadomo też, że w czasie okupacji przyszły reżyser mógł być świadkiem wyłapywania ukrywających się w Nienadówce Żydów, zaś jego świadomości co do stopnia antysemityzmu dowodziło wcześniejsze od Studium o Hamlecie, też pod tym względem mocno prowokacyjne przedstawienie Akropolis. Dopiero uwzględnienie tych i zapewne innych jeszcze kontekstów pozwoliłoby na przybliżenie się do względnie całościowego przedstawienia sieci motywacji, które stały za artystycznymi i życiowymi decyzjami Grotowskiego.

Podsumowując, powiedzieć trzeba, że książka Agnieszki Wójtowicz to z pewnością praca ważna, cenna i wartościowa, nawet jeśli w interpretacjach grzeszy nadmierną skłonnością do uproszczeń. Nie jest wprawdzie monografią tematu, który zapowiada w tytule, ale stanowi ważny krok wiodący do jej powstania w przyszłości.

PS

Poza granicami zasadniczej recenzji umieścić muszę wyjaśnienie dotyczące jednego z dwóch miejsc, w których Agnieszka Wójtowicz zechciała wymienić moje nazwisko. Na s. 318, w nocie towarzyszącej publikacji jej rozmowy z Barbarą Barską, Autorka pisze: „Niepublikowany fragment rozmowy (wbrew warunkom zdeponowania nagrania w Instytucie im. Jerzego Grotowskiego) wykorzystał bez mojej wiedzy i zgody Dariusz Kosiński w książce Farsy – misteria. Przedstawienia Jerzego Grotowskiego w Teatrze 13 Rzędów (1959–1960), Wrocław 2018, s. 33”. Rzeczywiście, na stronie 33 swojej książki zacytowałem dwa zdania z tej rozmowy, dotyczące niewygodnego zydelka, na którym w Orfeuszu siedziała grająca Eurydykę Barska. Wyznaję też ze skruchą, że – czego czujne spojrzenie badaczki nie zauważyło – kolejne fragmenty wypowiedzi Barbary Barskiej pochodzące z tej rozmowy zacytowałem też na s. 46, 47 i 49. Wszystkie te cytaty opatrzyłem przypisem: „Niepublikowany wywiad z Barbarą Barską przeprowadzony przez Agnieszkę Wójtowicz; kopia nagrania przechowywana w Archiwum Instytutu im. Jerzego Grotowskiego”. Nie wiem, czy to jest „wykorzystanie niepublikowanego fragmentu”, ale jeśli tak, to pragnę wyjaśnić, że nagranie zostało mi udostępnione przez legendarnego archiwistę Instytutu im. Jerzego Grotowskiego Brunona Chojaka i doprawdy nie pamiętam, żeby towarzyszyło temu zastrzeżenie, że cytowanie nawet jego krótkich fragmentów wymaga zgody Agnieszki Wójtowicz. Gdybym taką informację otrzymał, z pewnością bym o ową zgodę poprosił, zaś w przypadku (spodziewanej) odmowy tych kilku cytatów po prostu bym nie używał.

O autorze

Recenzja książki Agnieszki Wójtowicz Grotowski polityczny, Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego, Warszawa 2022.

  • 1. Od razu jednak trzeba nawoływać do ostrożnego podejścia wobec już formułowanych w omówieniach książki twierdzeń, że publikacja Grotowskiego politycznego oznacza konieczność uzupełniania korpusu tekstów Grotowskiego. Wyjaśnione w ich zbiorze zasady przyjęte przez edytorów (Teksty zebrane, s. 13–14) jasno mówią, że ów korpus obejmuje wyłącznie teksty opublikowane i autoryzowane. Z materiałów przedstawionych przez Agnieszkę Wójtowicz warunek ten spełnia jedynie (a i to nie bez zastrzeżeń) artykuł Stalinizm i socjalizm (tezy) opublikowany w biuletynie POLA, wydanym 2 kwietnia 1957 (zob. Grotowski polityczny, s. 55–62). Pozostałe materiały nie spełniają tych podstawowych kryteriów. Takich wypowiedzi, czy nawet tekstów Grotowskiego jest w archiwach o wiele więcej, niemniej jednak na obecnym etapie nie zostały one zaakceptowane do publikacji przez właścicieli praw autorskich, którzy mają w tych sprawach głos decydujący.
  • 2. Zob. Rafał Węgrzyniak: Książę wyklęty, „Teatrologia.info”, (17.06.2013).