2023-07-09
2023-12-18
Dariusz Kosiński

Nie dać się zawojować

Kiedy rankiem 24 lutego 2022 rosyjska inwazja na Ukrainę weszła w nową, spektakularną fazę, której nie dało się już nie zauważyć, wszystkie nasze dzienne sprawy stanęły pod znakiem zapytania. Wkrótce potem wracałem po przerwie międzysemestralnej na uniwersytet, gdzie akurat prowadziłem wykłady o awangardzie teatralnej Europy Środkowo-Wschodniej, w tym o awangardzie ukraińskiej – wspaniałym pokoleniu, rozstrzelanym przez Rosjan z tych samych powodów, dla których niecały wiek później bombardowano ukraińskie miasta.

To oczywiście pomogło mi odpowiedzieć na podstawowe wtedy pytanie: jak wyjaśnić to, że wobec brutalności wojny, jawności kłamstwa, oczywistości wykorzystywania przemocy, mordów i gwałtów jako narzędzia polityki imperialnej i narodowej, robi się to, co wcześniej – pracuje i żyje „jak zwykle”, a więc jakby „nic się nie stało”. Ale trudno było w podobny sposób wytłumaczyć inne działania, niezwiązane już nijak z walką Ukraińców. Trudno było jadąc „za swoimi sprawami”, patrzeć na dworcach na tłumy ludzi z tobołami, uciekających przed wojną. Boleśnie czułem, że wobec nich, to czym się zajmuję, w szczególności teatr, ta dziwna nisza interesująca coraz mniejszą grupę osób – nie ma znaczenia. Aż nagle przyszło mi do głowy, że właśnie poprzez całkowitą nieprzystawalność do wojny, to czym się wobec niej nadal zajmujemy, tworzy rzeczywistość życia pokojowego, a więc takiego, które odmawia uznania wojny za rzecz najważniejszą, decydującą o wszystkim. To przecież tego właśnie chcą ci, którzy wojny wywołują – żebyśmy uznali, że nasze zwykłe, codzienne życie jest iluzją, że to, czym się zajmujemy w swojej powszedniości, to niemająca znaczenia fikcja, rozbijana w pył przez niekwestionowalną realność wojny opartą na konieczność nagiej walki o przetrwanie. Stopniowo rodziło się we mnie przekonanie, które podtrzymuję do dziś, choć zdaję sobie sprawę z jego kruchości. To przekonanie mówi, że aktem oporu wobec wojny jest odmowa uznania jej dyktatu, przyznania, że tylko ona ma znaczenie, że jest najważniejsza. Zajmowanie się tym, czym wcześniej, w tym w szczególności tak niszową, kruchą i powszechnie uważaną za pozbawioną znaczenia dziedziną jak teatr, to także akt oporu, niezgody – działania antywojennego.

To przekonanie towarzyszyło mi też w pracy nad tym numerem „Performera”. Ogłaszając zaproszenie do nadsyłania tekstów, użyliśmy hasła „Teatr działań wojennych”. Ostatecznie z niego zrezygnowaliśmy i wybraliśmy tytuł „Wobec wojny”, ponieważ większość tekstów, jakie w nim publikujemy, dotyczy antywojennych działań tych osób, które zmuszone do konfrontacji z wojennym teatrem okrucieństwa rozwinęły własne dramaty i przedstawienia, tak artystyczne, jak i życiowe. O tym, jak spotęgowanie inwazji wpłynęło na życie teatralne w Ukrainie, piszą w otwierającym numer artykule Sofiia Rosa-Lavrentii i Roman Lavrentii1. Wybrane reakcje ukraińskich artystek przebywających w Polsce starają się opisać Joanna Tarasińska, Wiktoria Tabak i Magda Piekarska, podczas gdy Julia Głębocka zastanawia się, jak wobec wojny wywołanej przez Rosjan zmienia się stosunek ludzi teatru do kultury rosyjskiej. Oczywiście blok ten w żadnym przypadku nie aspiruje do prezentacji pełnego spektrum możliwych zachowań i odpowiedzi antywojennych, mamy jednak nadzieję, że pozwoli na umocnienie przekonania, że powracająca często, czasem wręcz odruchowo, przybijająca reakcja: „tak naprawdę nic nie mogę zrobić” – jest fałszywa.

Ale temat „wobec wojny” oczywiście i niestety dotyczy nie tylko Ukrainy. Joanna Zielińska przypomina tak niedawne, a przecież już zapomniane akty miastobójstwa popełniane na Sarajewie, Katarzyna Waligóra pisze o wojennych przedstawieniach Milo Raua, zaś Magdalena Łyko omawia i stara się przemyśleć – tylko pozornie pochodzące z innego porządku – próby nawigowania między różnymi ośrodkami władzy podejmowane w czasie okupacji przez Adolfa Dymszę.

Idąc za przekonaniem, że wobec wojny trzeba starać się nadal „robić swoje”, publikujemy w tym numerze także blok tekstów przynoszących nowe głosy i reakcje na współczesną, coraz bardziej krytyczną, recepcję dorobku i tradycji Jerzego Grotowskiego. Zaproszeni przez nas autorzy omawiają dwa ważne wydarzenia, jakie ostatnio pojawiły się w tym obszarze. Daniel Przastek recenzuje książkę Agnieszki Wójtowicz Grotowski polityczny (ja także piszę o tej ważnej publikacji), zaś Igor Stokfiszewski pod wpływem filmu Anieli Gabryel Radical Move mierzy się ze swoim doświadczeniem pracy w Workcenter of Jerzy Grotowski and Thomas Richards. Niejako na drugim biegunie tych reakcji lokują się dwa teksty młodych autorek, wchodzących właśnie w obszar refleksji badawczej nad twórczością i ideami Gotowskiego. Artykuły Zofii Kowalskiej i Klaudii Kuc powstały oryginalnie jako prace zaliczeniowe na prowadzonym przeze mnie na Wydziale Polonistyki UJ konwersatorium poświęcone Grotowskiemu. Z radością odkryłem w nich poszukiwaną od dawna świeżość spojrzenia, wychodzącego poza coraz bardziej stereotypowe i jałowe interpretacje „krytyczne”. Za zgodą pozostałych członkiń redakcji chciałem się nimi podzielić w nadziei, że przyszłość potwierdzi nadchodzącą zmianę tonu mówienia o Grotowskim, którą wydają mi się zapowiadać. Dodam tylko, że kolejne dwa teksty o takiej samej genezie mamy nadzieję opublikować w numerze kolejnym.

Zespół redakcyjny

  • Monika Blige, Łucja Iwanczewska, Dariusz Kosiński, Karolina Sołtys (skład i korekta), Wanda Świątkowska, Katarzyna Woźniak

Projekt okładki

  • Barbara Kaczmarek
  • 1. W numerze zachowujemy oryginalną transliterację nazwisk z języka ukraińskiego, którą stosują autorzy i autorki oraz twórcy i twórczynie.