Jerzy Grotowski w Casa Laboratorio Cenci we Włoszech. Wiosna 1982
Fragmenty rozmowy z Franco Lorenzonim przeprowadzonej i sfilmowanej przez ekipę Ginko Film w składzie: Chiara Andich, Camilla Ianetti, Andrea Mura, Federico Savonitto w dniu 8 stycznia 2023 roku. Transkrypcja Irene Mattioli.
Ewa Benesz: Franco, w 1982 roku udostępniłeś swój dom na potrzeby działań praktycznych Teatru Źródeł. Jak do tego doszło?
Franco Lorenzoni: Nie wiedziałem nic wówczas o Jerzym Grotowskim. Brałem udział w kursie profesora Ferruccia Marottiego1 na Uniwersytecie La Sapienza w Rzymie i dowiedziałem się, że Grotowski został zaproszony do wygłoszenia wykładów2. Odbywały się one w godzinach od 14:00 do 17:00 i czasem przeciągały się do późnych godzin wieczornych. Byłem już wtedy nauczycielem w szkole podstawowej w Giove i nie zawsze mogłem w nich uczestniczyć, bo pokrywały się niekiedy z harmonogramem mojej pracy. A pasjonowały mnie bardzo – otworzyły przede mną inny sposób postrzegania rzeczy od tego, jaki znałem do tej pory.
Pewnego dnia Luisa Tinti3, organizatorka kursu, powiedziała, że Grotowski szuka miejsca na zajęcia praktyczne. Na jego wykłady uczęszczała spora grupa studentów, około dwustu osób. Grotowski zaplanował trzydniowe warsztaty praktyczne w maju dla grup liczących po dziesięciu uczestników, wybrał około pięćdziesięciu studentów. Nie wiem, jakie były kryteria wyboru. Poszukiwał miejsca do pracy, więc powiedziałem: „Mam dom na wsi, moglibyśmy tam zorganizować zajęcia”. Pamiętam, że wziąłem mojego starego, zniszczonego fiata 500 i pojechaliśmy z Grotowskim na oględziny.
W Cenci wszystko wyglądało zupełnie inaczej niż teraz, w oknach nie było szyb (był plastik), nie było nawet ram okiennych, nie było też drewnianej podłogi położonej na ziemi. Powiedziałem: „Możecie tu przyjechać, jeśli pomożecie mi wykonać parę robót, żeby przygotować dom do pracy”. Był rok 1982, przebywałem w Cenci od dwóch lat. Nie miałem pieniędzy, więc wszystko było prowizoryczne. Grotowskiemu spodobało się to miejsce. W następnym tygodniu kontynuował jeszcze wykłady na uniwersytecie, ale do Cenci przyjechali już prowadzący działania Teatru Źródeł, łącznie pięć osób: Jairo Cuesta z Kolumbii, Magda [Złotowska] z Polski, Pablo [Jimenez] z Meksyku oraz Dipu [Dibyendu Gangopadhya] i Abani [Biswas] pochodzący z dwóch różnych regionów Indii. Zwróciłem się do nich nieco bezczelnie: „Słuchajcie, musimy zabrać się do roboty, za rzeczy praktyczne, nie możecie robić tylko waszych akcji”. Ponieważ ćwiczyli całymi dniami i skupiali się tylko na swoich działaniach. „Musimy także zrobić coś dla domu” – dodałem. A do Dipu, który był braminem, powiedziałem: „Trzeba pomalować wszystkie belki”. Staliśmy więc i malowaliśmy. Grotowski powiedział mi pewnego dnia, śmiejąc się: „Franco, udało ci się namówić bramina do pracy! Jesteś niezwykły! On nigdy w życiu nie dotknął żadnego narzędzia”. W kulturze, z której się wywodził to nie do pomyślenia, żeby bramin zajął się czymkolwiek manualnym. I rzeczywiście, prawie wszystkie prace wykonywała jedyna kobieta, Magda. Odpowiadała za zakupy, rachunki, organizację pracy. Wspaniała osoba, niezwykła. […]. Zaprzyjaźniliśmy się, mieszkając wspólnie przez trzy miesiące. Są to przyjaźnie i więzi tak silne, że przetrwały następne czterdzieści lat.
To, co zaproponowali, było naprawdę dziwne. Główna zasada przeznaczonego dla nas trzydniowego laboratorium polegała na zachowaniu absolutnej ciszy. Wykonywaliśmy podstawowe działania, takie jak bieg – biegaliśmy dużo, w nocy i za dnia. Wykonywaliśmy też sekwencję w nieruchomej pozycji, leżąc na ziemi pomiędzy dwiema świecami, jedną za głową, drugą u stóp, obserwowaliśmy oddech bez jakiegokolwiek kierowania nim […]. Było też działania nazywane Turning/Obroty, które polegało na obracaniu się wokół siebie przez dwie godziny: godzinę przed zachodem i godzinę po zachodzie słońca. W pierwszej części, w ciągu dnia, uwaga była skierowana na zewnątrz, a gdy zapadał zmrok, stopniowo kierowała się do wewnątrz. Było też działanie Motions/Ruchy, które Grotowski opracował w ciągu paru lat. Składało się z różnych ruchów w sześciu kierunkach: czterech punktów kardynalnych oraz zenitu i nadiru. Umawiano się rano na spotkania i o określonych godzinach wykonywano je pod jesionem. Były to działania oparte na jodze i innych tradycyjnych praktykach.
Abani, który powracał tutaj przez następne trzydzieści lat4, wykonywał je zawsze w tym samym miejscu. Kiedy patrzę na to drzewo, mam przed oczami Motions, składające się z różnych pozycji kręgosłupa, stania w lekkim pochyleniu z kolanami i napięcia ciała w różnych kierunkach.
Działania prowadziły cztery osoby. Magda była obecna we wszystkich kolektywnych propozycjach i „trzymała wszystko w rękach”, była też niejako łącznikiem między Grotem a realiami życia codziennego. Abani, na przykład, kazał nam chodzić na czworakach nocą przez trzy godziny, od północy do trzeciej, po polu obok domu, aż do odległej dość rzeki. Zachowałem notatki z tamtych czasów – komiczne, zapis tego, o czym wówczas myślałem „proponowane absurdy”. A które przecież te działania absurdami nie były – uchwyciły to, co najgłębsze w rzeczywistości.
Muszę przyznać, że spotkanie z Grotowskim było ważnym spotkaniem w moim życiu. Gdy poznałem Grotowskiego i jego współpracowników, przechodziłem osobisty kryzys. Kiedy zacząłem mieszkać w Cenci, wysiłek związany z odbudową domu był tak ogromny, że dwa lata spędzałem czas wyłącznie w pomieszczeniach domowych, między instalacjami elektrycznymi a naprawami, które należało wykonać, bez łazienki, bez telefonu, bez telewizji… Wraz z przybyciem ekipy Teatru Źródeł odkryłem to, co jest na zewnątrz. Było to dla mnie spotkanie z zewnątrz. Spotkanie tak ważne, że nawet teraz, kiedy je wspominam, czuję tę przestrzeń i koncentrację.
Zrozumiałem, że badania Grotowskiego polegały na odnalezieniu czegoś w rodzaju „cielesnego sanskrytu”. I na odkryciu tego, co jest związane z podstawowymi ruchami ciała, wspólnymi dla wszystkich kultur, na tym, co poprzedza wszelkie różnice kulturowe, co jest transkulturowe. […] Są to niezwykle proste czynności.
Po pierwszych trzech dniach Grotowski przerwał milczenie. Była noc, rozmawialiśmy, dużo mówił, wyłapywał szczegóły naszego zachowania. Na przykład: w domu była zepsuta klamka, która odpadała, kiedy otwierało się drzwi. Robił więc analizę psychologiczną tego, jacy jesteśmy, wyłącznie na podstawie tego, jak reagowaliśmy na klamkę. Czasami siedział nieruchomo dwanaście godzin na krawędzi basenu przed drzwiami do starego domu, obserwując, jak wchodzimy i wychodzimy [basen znajdował się naprzeciw drzwi do sali, w której toczyła się praca]. Nocą zaczynał mówić i to, co mówił o nas było wyjątkowo ostre, tylko na podstawie jednego szczegółu. Mówił mocne rzeczy i był dość prowokacyjny, niezwykle surowy. Nie, nie był jednym z tych przyjaznych nauczycieli. Bywał bezlitosny! Kiedyś nazwał Jairo i mnie les enfants gâtés de ‘68, „rozpieszczonymi dziećmi ‘68”. Atakował nas często…
Działania Teatru Źródeł były na tyle potężnym bodźcem, że jako grupa przyjaciół uczestniczących w tych kilku dniach pracy, zdecydowaliśmy się kontynuować działania po odjeździe Grotowskiego i jego ekipy. Organizowaliśmy comiesięczne trzydniowe spotkania. Robiliśmy to mniej więcej przez trzy lata. Oczywiście, zdradziliśmy, jak to zwykle bywa. Na początku byliśmy lojalni, a potem stopniowo wszystko się zmieniało. Dlatego, że byliśmy czujni na to – i była to dobra rzecz, moim zdaniem – jakie działania mogą odpowiadać naszym potrzebom. Początkowo pracowała z nami Sista Bramini, później założyła Teatro Natura, poszła swoją drogą, ale wyrastającą z tego samego pnia. Sista wykonała piękną pracę na wietrze. Moim tematem była „noc w lesie”, inni pracowali nad kolorami – każdy wybierał jakiś aspekt do zbadania. Było to interesujące, bo gdy zaczęliśmy pracę z dziećmi i gościliśmy w Cenci klasy szkolne, przełożyliśmy w pewnym sensie niektóre doświadczenia z Teatru Źródeł na pracę edukacyjną: ciszę, uwagę, las, ogień... Robimy to do dzisiaj. Są to sugestie, które przetrwały w czasie. Ślad pracy edukacyjnej Cenci został silnie naznaczony pobytem Teatru Źródeł. […]
Wierzę głęboko w przeszczep. Sądzę, że to jedna z najpiękniejszych sztuk w agrokulturze. Zaszczepiasz drzewo, powstaje z niego inny owoc, ale zawsze jest to samo drzewo. Jeśli ziarna są podobne. Nie można zaszczepić drzewa, jeśli nasiona są zupełnie inne. Przeszczep jest wspaniały, bo zachowujemy te same korzenie. Jest taki plakat Teatru Laboratorium, na którym są korzenie drzewa, a pod nimi jest dziecko5. Uważam, że jest piękny. To jest właśnie to, prawda? Pochodzenie jest celem. Pochodzenie jest również tym, do czego powinniśmy dążyć.
Benesz: Powiedz coś więcej o Grotowskim...
Lorenzoni: W pewnym momencie Grotowski szukał mieszkania w Rzymie, więc powiedziałem: „Wiesz, mam dom w Rzymie, mieszka w nim mój syn Icaro z matką i innymi osobami, ale jest tam pokój, w którym mogliby cię ugościć”. To był dość duży dom, na Zatybrzu. Wchodziło się do szerokiego korytarza, po bokach pokoje. Grotowski zamieszkał w pierwszym pokoju. Nawet tam, w tym domu, siedział w pokoju z otwartymi drzwiami i patrzył… w zwyczajnym domu, gdzie były dziecko, rodzina, goście.
Wiemy, że Grotowski, poproszony na granicy o wypełnienie kwestionariusza, w rubryce zawód wpisał „widz profesjonalny”. To była jego definicja „widza” i „profesjonalisty”. Muszę powiedzieć, że rzeczywiście był widzem zawodowym. Siedział na krześle, ale tak naprawdę przez dwanaście godzin obserwował wszystko, co się działo wokół, jak w teatrze, wszystko, również dziecko. Icaro był mały, miał może cztery lata. Było to dziwne, bardzo osobliwe: mieszkać w domu, w którym znajduje się ktoś, kto obserwuje.
Chciałbym powiedzieć jeszcze jedną rzecz o Grotowskim, która mnie uderzyła, kiedy tu przebywał. Po wykładach w Rzymie przyjeżdżał do Cenci. Byłem ciekawy, dręczyłem go więc, zadawałem mu tysiące pytań, a on był rozbawiony, bo nie należałem do grona jego wielbicieli. Wokół Grotowskiego gromadziło się wielu ludzi teatru, którzy go uwielbiali. Był dla nich jak wieszcz. Dla mnie nie. Byłem raczej w stosunku do niego impertynencki, zadawałem pytania, pytałem, o co chciałem, a jego to relaksowało. Pewnego dnia pracowaliśmy z Movimento di Cooperazione Educativa nad tematem „Co chciałbyś porzucić”. Poszedłem więc do Grotowskiego i zapytałem: „Co chciałbyś porzucić?”. Odpowiedział: „Wszystkie osoby, którzy ode mnie zależą”. To było bardzo mocne stwierdzenie, bo rzeczywiście losy wielu ludzi spoczywały w jego rękach. Sam to poniekąd prowokował, sprawiał to jego sposób bycia – ludzie przebywający w jego towarzystwie, zwłaszcza jego współpracownicy, nie robili nic bez wcześniejszego wysłuchania jego wskazówek.
Benesz: Grotowski wrócił z Włoch latem 1982 roku, zorganizowano wówczas działania Teatru Źródeł pod Wrocławiem6, potem wyjechał i już nie wrócił. Chciałabym zrozumieć, dlaczego i kiedy podjął decyzję o wyjeździe z Polski7. Może także z powodu, o którym wspominasz.
Lorenzoni: Grotowski nie znosił intelektualistów, którzy udają się na wygnanie i są tam z łatwością przyjmowani, jak biedni wygnańcy. I mają w nosie naród, który, rzecz jasna, nie uda się na wygnanie. Nigdy nie był dysydentem za granicą, nie mógł znieść tej myśli. Mimo, że był oczywiście przeciwny reżimowi, który naprawdę uniemożliwiał mu pracę [...].
Pewnego wieczoru byliśmy sami i Grotowski opowiedział mi interesującą historię. Podróżował po całym świecie, zawsze był ciekaw świata. Właśnie dlatego jego wykłady były pasjonujące, że zawierały najróżniejsze odniesienia: od tych o kulturze niezwykle wysokiej po spotkania z ludźmi. Przez jakiś czas spotykał się z szamanem na Syberii. Powiedział szamanowi, że chciałby zrozumieć, dlaczego w niektórych językach rdzennych wyrażenie „zwierzę totemiczne” jest również używane w znaczeniu „całość”. Chciał zrozumieć, ale sposób jego zgłębiania wiedzy był zawsze mentalny i zarazem fizyczny. Szaman odpowiedział: „Musisz zachowywać się jak wilk – powiedzmy przez tydzień – musisz podążać za wilkiem, iść jego śladami, wejść do jaskini, w której jest wilk, patrzeć, jak wilk wygląda”. No, więc Grotowski śledził to zwierzę ponad tydzień i w pewnej chwili wyszedł nocą z jaskini, zobaczył wschodzący księżyc w pełni i powiedział: „C’est du loup”8. „To jest wilcze!”– i w tym momencie zdał sobie sprawę: „To jest to!” To znaczy, śledzić zwierzę i zdać sobie sprawę, że wszystko stało się wilcze.
Dla mnie ważne jest podejście Grotowskiego do poszukiwań, to znaczy: najpierw masz myśl, pytanie zadane przez umysł, a potem doświadczasz je za pomocą ciała, fizycznością ciała. To klucz do zrozumienia wszystkich badań Grotowskiego: nad procesem aktora, nad ciałem aktora, nad teatrem ubogim. Wszystkie one prowadziły do zrozumienia tego, jaką wiedzę może ujawnić ciało.
Z języka włoskiego przełożyła Ewa Benesz
- 1. Ferruccio Marotti – historyk teatru, eseista, profesor Uniwersytetu La Sapienza w Rzymie od 1963 roku. W 1981 roku stworzył na Uniwersytecie La Sapienza Centro Teatro Ateneo i kierował nim do 2010 roku. Od 1966 roku redagował serię wydawniczą Biblioteca Teatrale, w ramach której ukazało się blisko dwieście tytułów. Autor nagrania ścieżki dźwiękowej spektaklu Książę Niezłomny na festiwalu w Spoleto w 1967 roku i autor zremasterowanego nagrania spektaklu przygotowanego w 2005 roku. Wszystkie przypisy przygotowała Ewa Benesz.
- 2. Grotowski prowadził cykl wykładów Techniki źródłowe aktora na Uniwersytecie La Sapienza w Rzymie w okresie 22 marca – 20 maja 1982 roku. Od około 20 maja do 15 czerwca 1982 Grotowski przebywał w Casa Laboratorio Cenci.
- 3. Luisa Tinti – docentka Uniwersytetu La Sapienza w Rzymie. Była tłumaczką wykładów prowadzonych w języku francuskim, opracowała także ich wybór i wydała jako skrypt uniwersytecki, zatytułowany Le pratiche originarie dell’attore/Praktyki źródłowe aktora.
- 4. Abani Biswas – założyciel Theatre House i dyrektor artystyczny grupy w Bengalu, w Indiach.
- 5. Plakat Drzewo Ludzi zaprojektował Krzysztof M. Bednarski w 1979 roku.
- 6. Działania odbyły się Ostrowinie, od 1 lipca do 10 sierpnia w ograniczonym składzie: osiem osób z ekipy międzynarodowej i piętnaście zaproszonych z Polski. Cudzoziemcy zostali cofnięci z granicy z powodu obowiązujących praw stanu wojennego.
- 7. Jerzy Grotowski opuścił Polskę 12 sierpnia 1982 roku; od 12 sierpnia do 19 października pracował z ekipą Teatru Źródeł w Santarcangelo we Włoszech, 23 października udał się z Rzymu na Haiti, gdzie przebywał od 25 października do 9 listopada. Pod koniec listopada w Nowym Jorku rozpoczął wstępne rozmowy o projekcie Dramat Obiektywny z Uniwersytetem British Columbia.
- 8. Rozmowy z Grotowskim w Casa Laboratorio Cenci odbywały się w języku francuskim.
- STRONA GŁÓWNA
- PERFORMER
- PERFORMER 1/2011
- PERFORMER 2/2011
- PERFORMER 3/2011
- PERFORMER 4/2012
- PERFORMER 5/2012
- PERFORMER 6/2013
- PERFORMER 7/2013
- PERFORMER 8/2014
- PERFORMER 9/2014
- PERFORMER 10/2015
- PERFORMER 11–12/2016
- PERFORMER 13/2017
- PERFORMER 14/2017
- PERFORMER 15/2018
- PERFORMER 16/2018
- PERFORMER 17/2019
- PERFORMER 18/2019
- PERFORMER 19/2020
- PERFORMER 20/2020
- PERFORMER 21/2021
- PERFORMER 22/2021
- PERFORMER 23/2022
- PERFORMER 24/2022
- PERFORMER 25/2023
- PERFORMER 26/2023
- PERFORMER 27/2024
- PERFORMER 28/2024
- ENCYKLOPEDIA
- MEDIATEKA
- NARZĘDZIOWNIA
ISSN 2544-0896
Numery
- PERFORMER 1/2011
- PERFORMER 2/2011
- PERFORMER 3/2011
- PERFORMER 4/2012
- PERFORMER 5/2012
- PERFORMER 6/2013
- PERFORMER 7/2013
- PERFORMER 8/2014
- PERFORMER 9/2014
- PERFORMER 10/2015
- PERFORMER 11–12/2016
- PERFORMER 13/2017
- PERFORMER 14/2017
- PERFORMER 15/2018
- PERFORMER 16/2018
- PERFORMER 17/2019
- PERFORMER 18/2019
- PERFORMER 19/2020
- PERFORMER 20/2020
- PERFORMER 21/2021
- PERFORMER 22/2021
- PERFORMER 23/2022
- PERFORMER 24/2022
- PERFORMER 25/2023
- PERFORMER 26/2023
- PERFORMER 27/2024
- PERFORMER 28/2024
- Dariusz Kosiński Po. Przed?
OPOWIEŚCI ŹRÓDEŁ
- Anna Jamrozek-Sowa Nauczycielka. Sceny z życia Emilii Kozłowskiej, po mężu Grotowskiej
- Maryla Zielińska Mariano Grotovsky. Przyczynek do biografii ojca Jerzego Grotowskiego
- Franco Lorenzoni, Ewa Benesz Jerzy Grotowski w Casa Laboratorio Cenci we Włoszech. Wiosna 1982
- Wanda Świątkowska Mosteczek. Wspomnienie o Marii Osterwie-Czekaj (1942–2024)
PRZEWALCZYĆ MYŚLĄ
- Dariusz Kosiński Zachwyt i zdziwienie
- Dariusz Kosiński Einstein, aborcja i Dionizos. „Faust” Jerzego Grotowskiego (1960)
- Leszek Kolankiewicz Gnostyk na katedrze (antropologia teatralna Grotowskiego w Collège de France)
- Koryna Dylewska Praktyka jogi Jerzego Grotowskiego
- Dominik Łaciak Spotkanie z „naturą” u Jerzego Grotowskiego i Ralpha Waldona Emersona
- Małgorzata Bylica Jerzy Grotowski jako bohater dramatów. Kreacje Jerzego Grotowskiego w „Kwartetach otwockich” Tadeusza Słobodzianka
- Magda Tuka Alchemiczne procesy spalania
- Wiktor Moraczewski Teatr Chorea w dialogu z Grotowskim. Próby odwrotów i powrotów
- Weronika Orawiec Ku tęsknotom i pragnieniom. W jaki sposób Jerzy Grotowski może dziś towarzyszyć osobom wchodzącym w polski teatr
REAKCJE
- Leszek Kolankiewicz „The constant gardener”
- Matteo Paoletti Nieznany Grotowski. Przyczynki do analizy krytycznej