2024-12-05
2024-12-06
Maryla Zielińska

Mariano Grotovsky. Przyczynek do biografii ojca Jerzego Grotowskiego

W sobotę 17 lipca 1954 roku przechodnie, którzy znaleźli się w centrum Asunción, stali się gośćmi niezwykłej wystawy, która zmieniła koleje paragwajskiej sztuki. W witrynach czternastu sklepów i domów handlowych położonych przy głównej arterii stolicy, Calle Palmas, na długości kilku skrzyżowań, ujrzeli prace współczesnych plastyków.

Calle Palmas w 1959. Fot. Frank Scherschel/„Life Magazine”Ich autorami byli rodowici Paragwajczycy (Olga Blinder, José Laterza Parodi, Edith Jiménez, Joel Filártiga) i artyści, którzy osiedlili się tu w wyniku różnych kolei losu: Josefina Plá z Wysp Kanaryjskich, Lilí del Mónico ze Szwajcarii, Ruth Fisher ze Stanów Zjednoczonych, Mariano Grotovsky z Polski. Wystawa trwała tydzień i była manifestem środowiska plastyków, które szukało lokalnego idiomu sztuki, a przede wszystkim chciało ją unowocześnić, zerwać z akademizmem. Grupa Movimiento Arte Nuevo miała płynny skład, liczyła ponad dwadzieścioro członków, co ciekawe większość stanowiły kobiety. Mariano Grotovsky był jednym z najstarszych (miał wtedy pięćdziesiąt sześć lat), jako jeden z pierwszych zmarł, bo w 1968 roku.

Już sama forma prezentacji była niezwykła. Współtwórczyni ekspozycji, Josefina Plá, wspomina o opresji dla oczu, którą wywoływały, porównuje ją do pełnego zestawu tortur, łącznie z pręgierzem. Nie tylko publiczność była na to nieprzygotowana, ale i krytyka. W prasie naśmiewano się z prac, pisząc na przykład, że to dzieła osła, który oganiając się umazanym ogonem od much, tworzy abstrakcje na ścianie. Pierwszy Tydzień Sztuki Nowoczesnej Plá uznała za akt bohaterstwa, choć przyznała, że obiektom daleko było do wyczynów Pierwszej Awangardy, zapóźnienie oceniała na pół wieku1. Co wystawiał tam Mariano Grotovsky? Nie wiadomo. Po latach obecność polskiego artysty w dokonaniach Ruchu Josefina Plá określiła krótko: „entuzjastyczny zwolennik, choć niewiele mógł do niego wnieść”2.

Mniej więcej wiadomo, skąd się tam wziął. Przybył do Asunción z Argentyny, z kolonii polskiej Wanda, położonej nad graniczącą z Paragwajem rzeką Paraną. Znalazł tam pracę po ponad roku biedowania w Buenos Aires, dokąd przypłynął statkiem w 1949 roku. Opuścił Polskę we wrześniu 1939 wraz z wojskiem, przez Węgry, Jugosławię, Francję, dotarł do Wielkiej Brytanii. Jednym z motywów tej dziesięcioletniej peregrynacji było pragnienie stania się artystą – rzeźbiarzem, malarzem. Towarzyszyło mu już przed wojną. Praca dyplomowanego leśnika i administratora nieruchomości nie spełniała oczekiwań, jakie miał wobec życia. Podobnie jak bycie żołnierzem rezerwy, mężem i ojcem dwóch synów. Za podszeptem żony zapisał się w Rzeszowie na lekcje rysunku, zaczął malować. Z pewnym sukcesem, w 1938 roku pokazał gwasz Ogród na Ogólnopolskim Salonie w Towarzystwie Przyjaciół Sztuk Pięknych w Krakowie. Pasję plastyczną kontynuował na emigracji, uczestniczył w dorocznych wystawach artystów z szeregów sił brytyjskich i alianckich w Royal Scottish Academy w Edynburgu. Podczas dłuższego urlopu od wojska podjął studia dzienne w School of Arts w Glasgow, gdzie zajmował się głównie rzeźbą, jedną z prac pokazał na dorocznej wystawie w tamtejszym Royal Institut of the Fine Arts. Przyjmując zamówienia jako rzeźbiarz i portrecista, zmieniał miejsca zamieszkania, przebywał w Londynie i Devon. Jego decyzję o emigracji do Argentyny żona skomentowała krótko: „Wyrusza po Złote Runo”3.

23 listopada 2020 roku dział komunikacji Instytutu im. Jerzego Grotowskiego otrzymał e-mail od Fabioli Gaiardelli z biblioteki Instituto Superior de Bellas Artes w Asunción, która odnalazła w zbiorach wpis w księdze gości z 1967 roku, a że na uczelni wykłada się też teatr, skojarzyła go z Jerzym Grotowskim. Była ciekawa, czy ktoś w Instytucie zidentyfikuje ten podpis. Zapytanie trafiło do mnie, jako że od jakiegoś czasu śledziłam losy Mariana Grotowskiego, także paragwajskie4.
Fot. Fabiola Gaiardelli

Trzeba było zacząć od wyjaśnień, że chodzi o Mariana Grotowskiego, że Marian to nie kobieta (w Paragwaju to forma imienia Maria, w dalszym ciągu żeńska), że to ojciec Jerzego, że pod podpisem widnieje jego adres zamieszkania… i tu nastąpiła moja opowieść, jak trafił do Asunción. Ustalenie lokalnej pisowni imienia i nazwisko otworzyło mi natomiast całą literaturę na temat Arte Nuevo, w której jednak Mariano Grotovsky jest zazwyczaj tylko wymieniany. Niemniej dowiedziałam się, że już przed Pierwszym Tygodniem uczestniczył w salonach wiosennych sztuki współczesnej w Asunción, a pierwszą indywidualną wystawę miał w 1953 roku w Union Club, w budynku nieopodal szkoły sztuk pięknych i przez nią użytkowanym. O dalszych jego związkach z nurtem sztuki nowoczesnej nie znalazłam informacji. Na pewno utrzymywał kontakty ze środowiskiem argentyńskim, gdyż na przełomie 1964 i 1965 roku pokazał obrazy na dorocznej wystawie w Buenos Aires, organizowanej przez Koło Artystów Plastyków Polskich dla twórców z całej Polonii na świecie jako zwieńczenie Konkursu Norwidowskiego. Te obrazy wróciły do niego i być może są do odkrycia (jak i inne) w asunciónskich kolekcjach. To wymaga dalszych badań i podróży.

„Asunción” Mariana Grotowskiego. Fot. Weronika Szmuc, ze zbiorów Anny GrotowskiejPrzy wejściu głównym do informacji turystycznej przy Calle Palmas widnieje tablica informująca, że witryny tego budynku gościły w 1954 roku wywrotową wystawę. „Złote runo” nie dawało Marianowi chleba, na co dzień uczył angielskiego w prywatnej szkole, malował w nielicznych wolnych chwilach, na rzeźbienie nie miał pieniędzy.

O autorce