2013-06-14
2021-03-20
Dariusz Kosiński

Spojrzenia z oddali

Opowiadał mi kiedyś jeden z wybitnych polskich artystów teatru „alternatywnego” o przyjętej w tym środowisku strategii wytwarzania efektu własnego znaczenia „na zagranicę”. Kiedy ktoś z Polski zapraszał zespół na występy czy do udziału w jakimś festiwalu, przed udzieleniem odpowiedzi należało poprosić o chwilę na sprawdzenie, „czy nie jesteśmy w tym czasie za granicą”, co oczywiście miało służyć wywołaniu wrażenia, że niszowa w istocie i stosunkowo słabo znana w kraju działalność cieszy się wielkim uznaniem „w świecie”. Opowieść była ironiczna, a nawet autoironiczna, ale jednocześnie gorzka, bo jej oczywistą konkluzją była dobrze znana, wielokrotnie opisywana i wyśmiewana potrzeba potwierdzenia własnej wartości w oczach innych, przede wszystkim „w oczach Zachodu” – kiedyś Paryża, później Nowego Jorku.

Jerzy Grotowski i Teatr Laboratorium to wręcz modelowy przykład działania tego typu mechanizmów, ale i świadomego ich wykorzystywania w sposób pionierski i mistrzowski zarazem. Wiadomo dobrze, że to sukcesy zagraniczne, przede wszystkim francuskie i amerykańskie, zapewniły zespołowi wysoką pozycję także w kraju (choć jednocześnie naraziły na krytykę i ataki), że to uznanie i powaga, z jaką Grotowski był traktowany na świecie w dużej mierze przyczyniły się do poważnego traktowania w Polsce. Ostatecznie i dziś – obok Tadeusza Kantora – Jerzy Grotowski pozostaje najlepiej rozpoznawanym za granicą polskim artystą teatralnym, co sprawia, że nie tak łatwo się go pozbyć. Wiadomo także – choć ten temat wciąż czeka na swoje dokładne zbadanie i opracowanie – że Grotowski i jego współpracownicy (zwłaszcza Ludwik Flaszen i Eugenio Barba) zrobili bardzo wiele, by wygenerować i wykorzystać międzynarodowy rozgłos, posiłkując się przy tym bardzo nowoczesnymi strategiami marketingowymi i PR-owskimi w czasach, gdy te pojęcia nic jeszcze nikomu nie mówiły.

Wszystko to wiadomo, ale chyba wciąż jeszcze zbyt mało wiemy i za słabo sobie zdajemy sprawę z tego, jak złożonym i skomplikowanym zjawiskiem była i wciąż jest międzynarodowa recepcja Grotowskiego i jego teatru. Szukając u innych potwierdzenia własnych rozpoznań i własnej wartości, jednocześnie nie wydajemy się zbyt interesować odmiennością spojrzenia oraz odmiennością tego, co Grotowski wywoływał i inspirował w poszczególnych krajach i kulturach. Nie wydaje się dalekie od prawdy stwierdzenie, że jako Polacy jesteśmy przekonani, iż tylko my mamy odpowiednio rozległą i głęboką wiedzę o Grotowskim, że tylko my – z racji wspólnego, bardzo specyficznego zaplecza kulturowego – jesteśmy go w stanie zrozumieć. Od innych oczekujemy w zasadzie tylko potwierdzenia wielkości „naszego rodaka”, patrząc zarazem z pewną wyższością na proponowane przez nich interpretacje, zwłaszcza te, które nie uwzględniają naszej kulturowej specyfiki (której sami często się jednocześnie wstydzimy i którą uważamy za anachroniczną).

W szóstym numerze „Performera” chcemy w niewielkim wycinku zmierzyć się z tematem zagranicznej recepcji Grotowskiego, w przekonaniu, że „inne spojrzenie” – zarówno wtedy, gdy jest krytyczne, jak i wtedy, gdy z entuzjazmem rozwija własne akceptujące rozumienie – pozwala na zejście ze zbyt dobrze znanych i zbyt gładkich dróg. Nawet jeśli pokazuje rzeczy dobrze znane nam samym, pokazuje je z innej perspektywy i opowiada o nich innym językiem, co sprawia, że możemy je zobaczyć niejako na nowo. Niekiedy może się to wydawać naiwne, niekiedy bywa odkrywcze. Zawsze jednak, jak dowodzi moje własne doświadczenie, prowadzić może do kwestionowania tego, co „wiadomo”, a co w przypadku Grotowskiego – artysty precyzyjnie zarządzającego własnym wizerunkiem i programującego własną recepcję – w sposób szczególnie silny wpływa na jego postrzeganie i rozumienie.

Staramy się więc w tym numerze z jednej strony przedstawić świadectwa recepcji historycznej, a z drugiej – zaprezentować współczesne jej przejawy i przykłady. Te pierwsze są omawiane z perspektywy już historycznej (jak w obszernym opracowaniu Adeli Karszni, czy w artykule Katarzyny Woźniak), jak i ukazywane jako wciąż żywa inspiracja (teksty Celiny Sodré i Marcina Jacka Kozłowskiego oraz powstałe we współpracy z tym drugim, filmy Małgorzaty Szyszki o południowoamerykańskich doświadczeniach i kontynuacjach Grotowskiego). Te drugie reprezentują przede wszystkim przekłady i recenzje publikacji (w tym najnowszych), proponujących ową perspektywę „innego spojrzenia”. W tym numerze publikujemy cieszący się uznaniem we Włoszech esej Annymarii Cascetty o Apocalypsis cum figuris, przekład fragmentu (oraz recenzję) książki fińskiego teatrologa Teemu Paavolainena wydanej w roku ubiegłym przez prestiżowe wydawnictwo Palgrave Macmillan, a także omówienie książki Magdy Romanskiej, wprowadzającej nowy ton w amerykańską recepcję Grotowskiego (przekład fragmentu tej publikacji ukaże się kolejnym numerze). Jak nam się wydaje, różnorodność materiału, odmienność metodologii, ocen i interpretacji sama w sobie stanowi tu wartość, nawet jeśli niektóre opinie wydadzą się egzotyczne czy zbyt uproszczone.

Poza tekstami związanymi z tematem wiodącym, ten numer „Performera” przynosi też materiały i opracowania stanowiące swoiste sygnały tematów, które mamy nadzieję podjąć w przyszłości. Pierwszy z nich to teksty Jerzego Grotowskiego, a oczywistym impulsem dającym nadzieję, na poważne zmierzenie się z tym ogromnym i złożonym zagadnieniem jest publikacja Tekstów zebranych. Nie sposób pominąć tego wydarzenia w „Performerze”, publikujemy więc zapis premierowej prezentacji tomu, która odbyła się w Instytucie im. Jerzego Grotowskiego we Wrocławiu 5 kwietnia 2013. Sygnalizujemy także toczące się prace nad przedstawieniami teatralnymi i praktyką dramaturgiczną Grotowskiego, prezentując fragmenty powstających książek Agnieszki Masternak i piszącego te słowa.

Wysyłając sygnały dotyczące przyszłości, nie zapominamy też o zobowiązaniach i cyklach już rozpoczętych. W tym numerze kontynuujemy publikację przekładów tekstów źródłowych dotyczących amerykańskiego tańca przygotowanych i opracowanych przez Annę Trzewiczek.

O autorze »